Powered By Blogger

Fanpage Anna Lena z Zatoki Literackiej

sobota, 5 grudnia 2015

Janusza Włodarczyka - "Mały Książę ze strychu"

Z czym kojarzy się Wam stary strych..?

     
                                                foto by Anna-Lena z Zatoki Literackiej 

Ile osób zapytanych, tyle różnych odpowiedzi otrzymanych. 
(Ależ mi się zrymowało).

Ale wracając do odpowiedzi, jednym strych kojarzyć będzie się z duchami i mrocznymi opowieściami o nich, drugim ze zbędnymi przedmiotami, które właśnie na strych trafiają, a jeszcze innym z tajemniczymi dźwiękami...
A co powiecie na to… w pewnym starym domu, na jego strychu został odkryty kufer, a w nim pewien rękopis, który prawdopodobnie jest kontynuacją losów Małego Księcia Antoine’a de Saint-Exupéry’ego. A swoją drogą – strych to idealne miejsce dla Małego Księcia. Gdzie jak gdzie, ale tutaj chyba najbliżej będzie mu do gwiazd i do planety, na której pozostawił osamotnioną Różę.

„Mały Książę ze strychu” Janusza Włodarczyka to pewnego rodzaju suplement, bądź uzupełnienie historii Małego Księcia. Jego autor już od czasów dzieciństwa zauroczony jest historią Saint-Exupéry’ego, i to do tego stopnia, że opowieść o chłopcu towarzyszy mu w wielu ważnych momentach życia.
Autor-narrator: „Znam ją prawie na pamięć, ale co jakiś czas, gdy już wyczytam wszystko  z mojej domowej biblioteczki. Wyciągam tę sfatygowaną, i wkraczam w lepszy świat małego chłopca…”
Odczuwając już pewien niedosyt - postanowił to zmienić. Nie zwierzając się nikomu w wolnych chwilach zaczął tworzyć fabułę Małego Księcia ze strychu i podobnie jak  Antoine’a de Saint-Exupery, tworząc do niej rysunki… I tak niespodziewanie dla wielu, kilka tygodni temu, w trakcie sezonu wakacyjnego Mały Książę „zszedł” ze strychu nakładem wydawnictwa Novae Res. W  życiu zawodowym autor i jednocześnie narrator opowieści nie buja w obłokach i nie spogląda przez teleskop, ale za to  przez szkiełko i oczko z racji wykonywanego zawodu – optyka.
Dlaczego akurat tą propozycję książkową postanowiłam zarekomendować za sprawą Zachodniopomorskiej Zatoki Literackiej? Jest wiele powodów, ale jednym bardzo istotnych wśród nich jest ten, że autor mieszka i pracuje w położonym pośród lasów i malowniczych jezior – Myśliborzu, tym w województwie zachodniopomorskim.

Narrator na strychu w babcinym domu znajduje pożółkłe kartki, na których zapiski zaszyfrowane są w nieznanym jemu języku. W ich odkodowywaniu pomaga przyjaciel – artystyczna dusza MoonBard, który jak się okazuje jest biegły w języku francuskim, a w którym zapiski są dokonane. To on naprowadza narratora na to, że mogą być to nieznane historie Małego Księcia, które z jakiegoś powodu nie znalazły dla siebie miejsca w wersji, która  znana jest wszystkim czytelnikom na całym świecie.
Książka podzielona jest na trzy części. W pierwszej części Mały Książę zdradzony przez Różę opuszcza swoją planetę. I niczym w Odysei  kosmicznej, rozpoczyna poszukiwania „sensu życia”, a w istocie rzeczy, poszukuje drogi do domu (o czym jeszcze nie wie). Podróżuje od planety do planety; z planety lekarza, dociera do planety poety, z planety poety do planety narcyza oraz do planety wynalazcy. W każdym z tych miejsc zadaje ich mieszkańcom nieliczoną ilość pytań, tak jak przystało na zaciekawione wszystkim – dziecko. Ta część jest bardzo poetycka, refleksyjna i najbardziej przypomina stylem pióro samego de Saint-Exupery'ego.
W drugiej części chłopiec pokonuje kilkaset lat świetlnych, docierając do bardzo współczesnego czytelnikom wielkiego miasta na planecie Ziemia. Do miasta, w którym napotyka wiele barier, ale nie tylko architektonicznych, lecz przede wszystkim życiowych. A doświadczając wielu negatywnych ludzkich uczuć, po raz pierwszy od dłuższego czasu zatęskni za Różą. W tej części opowieści prawdziwa ludzka znieczulica ujawnia swoje pełne oblicze, kiedy okazuje się, że chłopiec nie posiada tak bardzo istotnego do funkcjonowania na planecie Ziemi – numeru ewidencyjnego oraz pieniędzy, nie rozumiejąc ponadto idei i sensu ich posiadania. Wówczas chłopiec zdaje sobie sprawę, że jest samotny pośród tłumu, i że nie stanie się „pełnowartościowym” człowiekiem. Człowiekiem! – dobre sobie… Mały Książę docierając na Ziemię, planetę ludzi, dotarł do niej z nadzieją, że znajdzie tutaj ludzi. Tymczasem dociera na Ziemię, jedynie jako na planetę mieszkańców…, nie znajdując tutaj żadnych ludzi.
W części trzeciej narrator wspólnie z MoonBardem próbują rozwikłać tajemnicę, jak to się stało, że babcia narratora stała się posiadaczką rękopisu nieznanych losów Małego Księcia. Czy jest w ogóle możliwe, że mogła poznać osobiście Antoine’a de Saint-Exupery!? I czy rękopisy są wiarygodne?
W tej części opowieści Mały Książę powraca do domu, do swojej Róży, która jak się okazuje również za nim bardzo tęskniła. A on sam przekonuje się, jak bardzo aktualne staje się powiedzenie…  „Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej”.

Poleca

Anna-Lena z Zatoki Literackiej 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz