Damska historia - wysłuchana i opisana
przez Mariusza Szczygła
Dlaczego w Zachodniopomorskiej Zatoce
Literackiej proponuję Wam coś, co wyszło spod pióra reportażysty – Mariusza
Szczygła?
… Bo mam taki mały kaprysik …, a ponadto mam wielką słabość do Pana
Mariusza, który jest niezwykle cierpliwym człowiekiem, o czym mogłam się
przekonać osobiście, biorąc jakiś czas temu udział w jego spotkaniu autorskim,
które odbyło się w Książnicy Pomorskiej w Szczecinie. A kiedy zobaczyłam tą
jego wielką cierpliwość? Wtedy, kiedy miał chwilę na rozmowę z każdym, kto
ustawił się w kolejce do niego, po dedykację do książki …
Pan Mariusz jako publicysta m.in. Gazety Wyborczej – w dodatku Wysokie Obcasy, prowadził cykl
reporterski pt. „Damskie historie”. Cykl, który w przeciągu kilkunastu miesięcy
od zaistnienia zyskał tak ogromną rzeszę czytelników, która przełożyła się na
to, że cykl ten, z wybranymi damskimi historiami, pojawił się na rynku
wydawniczym pod postacią książki.
Życie jest jak pudełko czekoladek - nigdy nie wiesz, co ci się trafi.
Na pierwszy rzut oka – książka ta wygląda
słodko i niewinnie – jak jedna z czekoladek antybohatera – Forresta Gumpa, który
często mówił, że i tak do końca nigdy nie wiesz, co ostatecznie wylosujesz z
tego pudełka (?) A na drugi rzut oka – wygląda jak zakazany owoc, i poniekąd
tak jest, skoro uchyla ona przed czytelnikami rąbka tajemnicy w postaci damskich
historii ... często niedostępnych at hoc…, czasami wieloznacznych…, czasami
wielobarwnych …
Damska
historia opowiedziana przez dżentelmena – dżentelmenowi…
Pośród pięciu historii zamieszczonych w
książce, jest i ta, która nadała jej tożsamość, a tym samym tytuł, który brzmi „Kaprysik”. Historii wysłuchał i opisał ją Mariusz Szczygieł. A
miało to miejsce kilka lat temu w Szczecinie, w dzielnicy Pogodno, w pewnej pracowni fotograficznej. A opowiedział
ją fotograf i właściciel studia w jednej osobie – Sylwester Lechicki. Główną
bohaterką historii jest pewna dama o imieniu Anna. Która na wiele, wiele lat
stała się wierną klientką pracowni fotograficznej pana Sylwestra. A w zasadzie,
to nieoficjalnie stała się jego muzą.
Pani Anna zwróciła uwagę fotografa, gdy w
1991 roku jako świeża absolwentka Pomorskiej Akademii Medycznej w Szczecinie
przyszła do zakładu fotograficznego w celu zrobienia zdjęcia do dyplomu. Niby
nic nadzwyczajnego, ale jakie było ogromne zaskoczenie pana Sylwestra, gdy pani
Ania zażyczyła sobie, aby na tym zdjęciu sfotografował ją z gerberą. W
dzisiejszych czasach królowania selfie i innych zaskakujących ujęć
fotograficznych, czy rekwizytów doń wykorzystywanych, to nic nadzwyczajnego, a
tym bardziej oryginalnego, ale wówczas, wówczas widziano takie zachowanie jako
kaprys…
Natomiast Pan Sylwester oczarowany
klientką, pomyślał wówczas o niej tak:
ta kobieta jest niesamowita, i czegoś w życiu szuka…
Ale czy udało się jej odnaleźć to coś,
czego według Pana Sylwestra poszukiwała oraz jak skadrowały się dalsze jej
losy? Tego wszystkiego dowiecie się czytając reportaż literacki Mariusza
Szczygła.
Polecam tą jak i pozostałe damskie
historie.
[Anna-Lena z Zatoki Literackiej]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz