Uwaga Czytelnicy!
Pociąg „PAŁAC Z LUSTERKAMI” relacji
Warszawa Wschodnia –
Szczecin Główny,
przez Kutno, Poznań, Dobiegniew, Choszczno,
Stargard, Szczecin
Dąbie, Szczecin Główny –
wjedzie na tor
drugi przy peronie pierwszym.
Podczas wsiadania prosimy
zachować szczególną ostrożność!
Jednocześnie
życzymy przyjemnej podróży…
ups!
Przyjemnej
lektury!
J
Akcja
powieści Anny
Pasikowskiej „Pałac z lusterkami”
rozpoczyna się od podróży pociągiem relacji Warszawa – Szczecin Główny.
Pierwszoplanową bohaterką powieści jest młoda wdowa – Honorata Samkowicz, która
wraz ze swoją czteroletnią córką Małgosią powraca do rodzinnego Szczecina. Przypadkowo…,
nieprzypadkowo… w Kutnie do przedziału Honoraty dosiada się dystyngowany
mężczyzna - Andrzej Wysocicki (w trakcie podróży okazuje się, że jest on arystokratą, który na co dzień mieszka i pracuje w Szczecinie). To jemu w trakcie
tej kilkugodzinnej podróży udaje się nakłonić Honoratę – być może do najszczerszych w całym jej życiu – zwierzeń. Z nich dowiadujemy się, jak też trudnym
życiowym próbom została ona poddana przez krótki czas, z kulminacją 11 września
2001 roku. Ta data na zawsze pozostanie
dla Honoraty datą żałoby, smutku a także – paradoksalnie – radości. Tego dnia pod
gruzami WTC w Nowym Yorku ginie jej mąż, a ona daleko w Polsce powiła na
świat córkę Małgosię. Powrót do
Szczecina po latach nie oznacza dla niej świetlanej przyszłości, gdyż do rodzinnego domu
nie ma wstępu, a u swojego brata może zamieszkać, lecz jedynie kątem,
przez krótki czas. Jednak szczęśliwym zbiegiem okoliczności… Honorata przyjmuje
zaproszenie do domu Wysocickiego. Zamieszka tam z córką i jednocześnie podejmie
się pracy jako zawodowa rehabilitantka nad sparaliżowaną żoną pana Andrzeja.
Rodzinny
dom Wysocickich to przedwojenna willa znajdująca się przy ulicy Platanowej w
Szczecinie. Jest urokliwa i nietypowa zarazem, bo z błyskającymi w słońcu
lustereczkami na frontach. (Czytając tę „powieścio-baśń” od razu nabrałam
wielkiej ochoty, aby na własne oczy zobaczyć tę willę. I to do tego stopnia, że
już nawet na mapach Szczecina zaczęłam lokalizować ulicę Platanową. Ale jak
się okazało, ulicy o takiej nazwie w Szczecinie nie odnajdę, a na jedyną najbliższą w okolicy trafię w Dobrej, ale Szczecińskiej. No chyba, że
chodziło tutaj autorce o Aleję Platanową przy Jasnych Błoniach w Szczecinie).
Jak się okazało, dom ten nie jest obcy Honoracie, która pamięta go jeszcze z
czasów swojego dzieciństwa, gdy mijała go w drodze do przedszkola. Właśnie
wtedy – te błyskające w słońcu kolorowe lustereczka na jego ścianach – już zwróciły
jej uwagę. A ona myślała wtenczas, że ten dom to pałac i pewnie mieszka w nim jakaś
księżniczka. Pomimo tego, że powieść osadzona jest w realnym czasie i rozgrywa
się w realnych miejscach, to czyta się ją jak typową baśń. I tak jak na typową
baśń przystało, nie brakuje tutaj przenikania się światów realnego z
metafizycznym, wypełnionych niezliczonymi cudami. Typowy świat baśni zaludniony jest także wróżkami,
dobrymi i złymi duchami, królewiczami, czy rycerzami.
I w tej kwestii w powieści ich nie brakuje. Od momentu, kiedy po raz
pierwszy spotykamy Honoratę, w jej życiu niczym za dotknięciem
czarodziejskiej różdżki maga, wszystko zaczyna układać się tak jak w baśni o
współczesnym Kopciuszku, który poznaje księcia na miarę XXI wieku…
A okazuje być się nim syn pana Andrzeja – Szymon Wysocicki, światowej
sławy sportowiec elitarnej dyscypliny, którą jest tenis ziemny. To przykład
powieść, w której nie
brakuje motywów miłości i dobra, które górują nad bylejakością i
pospolitością. Czyli nad tym, czego dość często brakuje w codziennym
życiu. Ale swoją drogą… życie to nie baśń, ani nawet bajka J
A jaki jest finał tej powieścio-baśni? I jaki morał z
niej płynie?
Aby dowiedzieć się tego, już dziś zachęcam Was do przeczytania
tej książki. Jest to ciekawy przykład na powieść-remedium, idealną do pociągu, np.
na trasie Szczecin – Warszawa i z
powrotem… Ale także na inne przedświąteczne i poświąteczne kierunki podróży.
Tymczasem, taka daleka podróż oprócz miłego towarzystwa, rekomendowanej książki, nie może obyć się bez
dobrej muzyki. A ja nie byłabym sobą, jeśli nie zaproponowałabym kilku muzycznych
niespodzianek z motywem podróży i
pociągu, rzecz jasna …
…
Wsiąść
do pociągu byle jakiego,
Nie
dbać o bagaż, nie dbać o bilet,
Ściskając
w ręku kamyk zielony,
Patrzeć
jak wszystko zostaje w tyle
…
Także i tych z sympatycznego polecenia od melomanów tworzących moją ulubioną facebookową grupę Trzecią Stronę Muzyki J
Klikaj, aby posłuchać:
Klikaj, aby poczytać o autorce Annie Pasikowskiej
Rekomenduje
Anna-Lena z Zatoki Literackiej